korkowa
lubi psy
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 86 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany:
Nie 18:51, 09 Mar 2008 |
|
|
Zranione ciało i duszyczka maleńkiej colli...Błagamy o szansę dla niej...
Łzy zawsze płyną w najmniej odpowiednich chwilach. Dają upust emocjom, wyrażają nasze uczucia, nawet te, które usiłujemy skrzętnie skryć. Czasem zadziwiają, nas samych i innych wokół.
Ostatni potok naszych łez, łez bólu, litości, niezrozumienia, gniewu, zdumienia, popłynął, gdy w schronisku w Kaliszu natrafiliśmy na żywe, dygoczące ciało, wbite w kąt. Tylko logika nakazała nam w tej kupce nieszczęścia rozpoznać psa, bo cóż mogło to być innego.
Naszym oczom ukazała się sunia, drobna collie, rozsypująca się na kawałeczki z przerażenia. Łudziliśmy się, że to psię jest zestresowane wyłącznie otoczką miejsca, w którym się znalazło. Niestety, to domniemanie było nadzwyczaj mylne.
Sunieczka drżała jak liść klonu, zdradzając wszelkie oznaki psa, wobec którego stosowano ciężką rękę, a kolejne dni obcowania z nim pokazały, że na ręce nie poprzestano. Długo potwór w ludzkiej skórze musiał pracować nad sunią by doprowadzić jej psychikę do takiej ruiny, złamać dumę i godność, zostawić rany nie tylko na jej ciele. Tych, wrytych w duszę nic nie zagoi, będą paliły żywym ogniem, gdy cokolwiek uruchomi wspomnienia piekła na ziemi. W nim ogień podsycał człowiek.
Skóra cierpnie na myśl jaka panika musiała ogarniać to zwierzę, gdy oprawca zamykał drzwi, odcinał drogę ucieczki, a spadające na psa razy wybijały rytm jakiejś demonicznej muzyki cierpienia.
Nie wiemy jakim cudem drogi suni i jej kata się rozeszły. Dołożymy
wszelkich starań by by nie spotkali się na powrót.
Wielkim sukcesem stało się znalezienie dla suni domu tymczasowego.
W nim wykonano kawał żmudnej roboty, by oswoić colleczkę z widokiem
człowieka, który nie wyciąga ręki by skrzywdzić, a pomóc. Zadziwienie
w oczkach suni było nam zarówno nagrodą jak i palącym świadectwem jej przeszłości.
Collusia okazała się niezwykle łagodnym, inteligentnym psiakiem.
Choć wciąż tuląca się w kącik, jej mini azyl normalności, podjęła dialog
z człowiekiem. Nie ucieka już od znanych jej twarzy, choć obcych nadal
boi się panicznie. Wciąż o drżenie przyprawia ją gwałtowny ruch,
widok dowolnej rzeczy, która w jej mniemaniu nadaje się do zadania
bólu. Mimo tego bagażu doświadczeń nie izoluje się, ba można rzec,
dogaduje, z innymi psami, kotami. Warta podkreślenia jest i delikatność
w obcowaniu z dziećmi. Widać, że w niej samej pojawiła się i wola
życia i zmierzenia z wyzwaniami dnia codziennego.
Czas nadszedł by poszukać domku docelowego, w którym kolejne, spędzone lata zatrą wspomnienia i na zawsze zamkną drzwi kaźni przeszłości.
Jeśli Pan, Pani, Państwo uznacie, że jesteście skłonni podarować temu skrzywdzonemu stworzeniu nowe życie, prosimy o kontakt.
O jakim domu dla niej marzymy? Nie musi mieć złotych klamek lecz złote serca domowników. Pragniemy, by już nigdy, przenigdy
nikt i z żadnego powodu, nie podniósł ręki na sunię. Ona zebrała złą
lekcję o człowieku w nadmiarze. Czas pokazać, że może być
kochana taka, jaką jest. Czas najwyższy by pozwolić i jej się pokochać.
Sunia wymaga wiele troski, cierpliwości i ciepła. Proszę nam wierzyć,
że sunia się zmienia, w takt bijącego, życzliwego serca i aksamitu głosu opiekuna, krok po kroku dokonuje się w niej postęp. Nie wolno tego zaprzepaścić!!!
Naszym apelem o pomoc odwołujemy się do serc i liczymy, że znajdzie się choć jedno, które zechce podzielić swój los z sunią, a my wtedy drżąc ze wzruszenia przekażemy smycz życia tej jednej, jedynej dłoni.
W skrócie:
W schronisku w Kaliszu od ok. miesiąca przebywa ok. 2 letnia suczka owczarek Szetlandzki . Sunia bardzo źle psychicznie znosi pobyt w schronisku. Cały czas siedzi skulona w budzie. Mamy obawę , że długo nie pożyje w tych dla niej ekstremalnych warunkach. Pilnie poszukujemy osoby , która byłaby chętna adoptować sunię lub tymczas na okres poszukiwania dla pieska nowego domu.
Kontakt:
Ania, tel. 693 319 885
[link widoczny dla zalogowanych] |
Post został pochwalony 0 razy |
|